Już w czasie procesu pierwszej instancji dr Marek O., przyjaciel Moniki K. zataił fakt, że jego żona i bliska przyjaciółka Moniki K. przez rok umierała na jej oczach na raka. Leczona była konwencjonalnie, np. chemią, poddawana operacjom. Dlaczego zataił tak ważną informację? dlatego, że Monika K. była przy jego żonie, napatrzyła się. Widziała jak wypadają jej włosy, jak wymiotuje, jak wyje z bólu. Ta informacja burzyła utkaną z kłamstw i oszczerstw historię. Historię, w której na Piotra Zborowskiemu w roli kozła ofiarnego, można zwalić wszelkie decyzje Moniki i wydarzenia z jej ostatnnich dwóch lat życia i terapii u co najmniej pięciu innych terapeutów. Mimo zatajenia tak ważnej dla sprawy kwestii ani sędzia ani adwokat nie zareagowali. Dlaczego? W procesie pierwszej instancji nikt też nie przyznał, że Monika K. miała kochanka i konkretne plany wobec niego i mowy nie było by odjąć pierś i włosy wypadły, a skóra zrobiła się jak pergamin. Były mąż wcisnął ją w ramy kuchni i opieki nad dziećmi a ona miała w głowie podboje i dalekie lądy. Jej ojciec był lekarzem, matka pielęgniarką, miała kolegów lekarzy m.in. Marka O. i Marka B. Znała dokładnie środowisko medyczne, możliwości i efekty leczenia raka. Żadna z tych osób przez dwa lata nie namówiła ani nie zmusiła jej do leczenia szkolnego. Zgodnie z zeznaniami świadków Monika K. nikomu nie ufała, nie wierzyła. Nikomu nie była w stanie oddać kontroli nad swoim procesem leczenia. Każdemu w czasie tych dwóch lat mówiła co innego, manipulowała ludźmi. Dla niej nie było rzeczy niemożliwych. Ona miała być górą. Jeśli miała się sama wyleczyć z raka to zamierzała to zrobić i to na własny sposób.
Dzieci nie stały jej na drodze. Ktoś w czasie rozpraw wtrącił, że powinna była się leczyć dla dzieci, żeby miały matkę. Tymczasem według jej przyjaciół opieką nad dziećmi najczęściej zajmowała się jej bliska przyjaciółka. W tym czasie Monika K. spotykała się całymi dniami ze swoim "szoferem", który przyjeżdżał "wypasionym" autem i przynosił kwiaty. Przyjaźń się skończyła gdy przyjaciółka poważnie zachorowała a Monika K. zawinęła jej cały biznesplan utworzenia przedszkola łącznie z umówionymi ludźmi do pracy. Gdy Monika K. spróbowała uwieść jej męża, ta zerwała z nią jakikolwiek kontakt.
12 października 2020 odczytany został wyrok skazujący I instancji w Świnoujściu. Podczas jego ogłaszania sędzina zmieniła akt oskarżenia, bo nijak nie dało się dopasować tego aktu do faktów zbieranych przez 4 lata procesu. Sąd w Świnoujściu stwierdził arbitralnie: że w ciągu 23 lat prowadzenia gabinetu w Świnoujściu Piotr Zborowski jedną, jedyną Monikę K. zmusił do porzucenia leczenia metodą konwencjonalną, zupełnie wbrew jej woli i zamiarowi, wbrew jej wcześniejszemu doświadczeniu życiowemu i postępowaniu w kwestii zdrowia swojego i dzieci. Najlepszym uzasadnieniem dla zakazu 2 lat pracy i prowadzenia działalności gospodarczej były słowa sędziny Aleksandry J.: " Wyrok jest dla przykładu i żeby ukrócić pewność siebie Piotra Zborowskiego na rynku Świnoujskim". Dlaczego? adwokat nie zareagował na ten jawny akt pogwałcenia prawa.
W sądzie apelacyjnym w Szczecinie sąd w 3 osobowym składzie z rażącą i kwalifikowaną obrazą przepisów postępowania, tj. art. 45 ust. 1 Konstytucji RP w zw. z art. 6 ust. 1 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (Dz. U. z 1993 r. Nr 61, poz. 284 ze zm., dalej: „EKPCz”) w zw. z art. 47 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej (dalej: „KPP”), generalnie i z zasady nie słuchał obrony odrzucił wszelkie wnioski dowodowe poza jedynym świadkiem obrony, którego i tak deprecjonował w trakcie słuchania. Na każdym etapie zaledwie trzech rozpraw, po których zwiększono wymiar kary do 2 lat bezwzględnego więzienia i 150 000 zł zadośćuczynienia, robiono wszystko według ustalonego scenariusza zdarzeń, który realnie zniszczył życie, praktykę, rodzinę i rzeczywistość Piotra Zborowskiego.
Po wniesieniu odwołania apelacja mecenas Beaty S. w ogóle nie została uwzględniona w postępowaniu, zaledwie dopięta do akt. Odrzucono wszelkie wnioski dowodowe, również te wskazujące na nowe okoliczności w sprawie, poza tym jednym świadkiem. Mimo pojawienia się podczas jego przesłuchania kolejnych faktów, wyrok na Piotra Zborowskiego był już napisany. Odmówiono dołączenia mowy końcowej obrońcy do akt. W ciągu 15 minut przerwy na ogłoszenie wyroku udało się sądowi omówić 6 lat procesów i zapisać kilka stron A4? Mecenas była również zaskoczona.
Wszyscy zgodnie z zasadami sądownictwa wnosili, że apelacja jest po to aby przynajmniej rozpatrzyć wątpliwości, które zaistniały w procesie w I instancji a nie tylko podwyższyć karę. Skąd zwolniony po pierwszej rozprawie adwokat Patryk Z. dokładnie znał przed wyrokiem wymiar wymierzonej Piotrowi Zborowskiemu przez sąd apleacyjny w Szczecinie kary?
Jak się później okazało nie tylko sędzina odczytująca wyrok apelacyjny wprost wskazała Piotrowi Zborowskiemu gdzie należy się odwoływać od ich wyroku. Przebłysk sumienia?
Stan Piotra Zborowskiego uległ dramatycznemu pogorszeniu stwierdzono u niego stan przedzawałowy i okresowe całkowite zaniki widzenia na tle neurologicznym. Prośba o zawieszenie kary więzienia trafiła na przetasowania w sądzie w Świnoujściu. Po dwóch miesiącach nowa w zespole sędzina, która przed decyzją chciała się spotkać osobiście, przyszła z wydrukowanym już postanowieniem. "Dało sie wyczuć, że coś jej w tej całej sprawie nie gra, że chce osobiście zbadać sprawę. Może dlatego dwukrotnie kazała mi wstać i podkreśliła, gdzie mam odwołać się od jej decyzji do Szczecina". W Szczecinie skład przyszedł również z wydrukowaną już odmową.
Sąd apelacyjny w Szczecinie przeciągał przesłanie skargi kasacyjnej 3 miesiące. Dopiero interwencyjna skarga adwokat Beaty S. pchnęła dokumenty do Sądu Najwyższego. W tak, krótkim czasie znalazło się już o dziwo miejsce w więzieniu.
Mimo oficjalnej informacji o wniosku kasacyjnym i złożeniu w związku z tym faktem depozytu sądowego dla zadośćuczynienia ewentualnych roszczeń do decyzji Sądu Najwyższego, sędzina Aleksandra J. ze Świnoujścia, ta sama która przez prawie 4 lata procesu w latach 2015-2020 dowolnie, pobieżnie i arbitralnie oceniała zeznania świadków zawsze na niekorzyść Piotra Zborowskiego naruszyła depozyt sądowy i bez skrępowania wypłaciła 53 262,98 złotych matce Magdalenie K., zatrzymując jednocześnie wypłatę dla dzieci Moniki K. ujętych decyzją Sądu Okręgowego w Szczecinie?
Obie kasacje wyroku wskazują na rażące błędy w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, mające istotny wpływ na jego treść: pominięcie istotnych faktów, błędna ocena dowodów, błędne ustalenia omijające doświadczenie życiowe oraz protokołowane fakty, nadinterpretacja faktów na niekorzyść oskarżonego. Błędną, sprzeczną z zasadami prawidłowego rozumowania, w tym przede wszystkim regułami znaczeniowymi (semantycznymi) języka polskiego, i doświadczenia życiowego, ocenę zeznań. Dowolną, pobieżną i arbitralną ocenę zeznań świadków przez sędzię Aleksandrę J. ze Świnoujścia...
1.Złamania przynajmniej trzech punktów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka:
1) Prawa do rzetelnego procesu sądowego.
2) Prawa do posiadania odpowiedniego czasu i możliwości do przygotowania obrony. Z art. 3531 kc zmiana zarzutów w trakcie ogłaszania wyroku I instancji.
3) Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych.
2.Złamania wielu przepisów prawa poprzez: rażącą obrazę przepisów prawa materialnego w szczególności:
art. 3531 kc
art. 6 ust. 1 i n. a contrario ustawy z dnia 06.11.2008 r. o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta,
art. 160 § 1 kk,
art. 155 kk,
art. 286 § 1 kk poprzez błędne i bezzasadne przyjęcie dowolnej, pobieżnej i arbitralnej oceny zeznań świadków,
3.Rażącej obrazy przepisów postępowania z:
art. 201 kpk w zw. z art. 6 kpk p,
art. 4 kpk zw. z art. 410 kpk,
art. 7 kpk zw. z art. 410 kpk,
art. 439 § 1 pkt. 1) i 2) kpk,
art. 5 § 2 kpk,
art. 2 § 2 kpk,
art. 170 § 1 pkt. 3) i 5) kpk,
art. 6 kpk,
art. 433 § 2 kpk.
art. 457 § 3 kpk.
art. 193 § 1 kpk w zw. z art. 9 § 1 kpk,
art. 201 kpk w zw. z art. 9 § 1 kpk,
art. 7 kpk w zw. z art. 424 § 1 pkt 1 kpk,
art. 160 § 1 kk
art. 155 k.k.
a wszystko to, aby skazać jednego człowieka.
Sąd Najwyższy przy rozpatrzeniu wniosku o rozprawę ma prawo wstrzymać wyrok gdy widzi że apelacja ma duże szanse powodzenia, ale podobno się to nie zdarza. I nie zdarzyło się. Sędzia Sądu Najwyższego Jacek B. stwierdził że nie widzi powodu czegokolwiek odwoływać i domniemuje że sąd pierwszej i drugiej instancji nie popełnił błędu. Ten sam sędzia zasiądzie na rozprawie w Sądzie Najwyższym 24 sierpnia 2023. Dlatego nie może być czasu, w którym przestaniemy protestować.